czwartek, 1 października 2015

Rozdzial dwunasty


- Macie ją? - zapytał Matt przez telefon.
- Nie, reszta też.
- Cholera! gdzie ona jest?! - krzyknął zdenerwowany waląc w kierownice.
- Przecież musi gdzieś być, nie rozpłynęła się w powietrzu...- odparła Emma.
- Oni musieli ją gdzieś ukryć, ale nie mam pojęcia gdzie, mogli ją nawet wywieźć za granice kraju, powiedział Tom.
- Dobra wracamy do domu, jest już bardzo późno, jutro zaczniemy poszukiwania z samego rana, może jeszcze Kate nam coś powie.
 Wrócili do mieszkania, w drzwiach od razu przywitała ich Kate, a także reszta grupy.
- Wiem już na pewno że to był człowiek od nich, niejaki Damon Harris, tu tak widać jego twarz, wiem też że był sam, ale nie wiem jak udało mu się do nas dostać. Dowiedziałam się także że nie dawno wybudowali tutaj gdzieś swoją bazę, i to właśnie tam najprawdopodobniej jest Lyn, ale niestety bardzo trudno jest ją zlokalizować, bardzo dobrze ją zakamuflowali, dodatkowo jest ciemno, więc zajmę się tym rano.
- Dobra, musimy jeszcze przeszkolić Emme i Amy.
- Jak to? Po co?
- Po to abyście lepiej sobie radziły w walce, albo w ucieczce, trening nie zaszkodzi - rzekł James.
- Nie lepiej szukać Lyn?
- Ale jak macie jej szukać, jak nie umiecie się obronić? - podał dziewczynom stroje do ćwiczeń i zeszli do siłowni na dół, reszta zajęła się szukaniem blondynki.

Lynette 

 Usłyszała trzy strzały, jeden za drugim, zbudziła się.
Przetarła oczy i wstała w około niej było mnóstwo kobiet, ubierały się i czesały.
- Gdzie ja jestem? - zapytała, wszystkie oczy skierowały się na nią.
- W obozie pracy...jedna z nich odpowiedziała składając swoje ubranie.
- Jak masz na imię? - dodała brunetka o zielonych oczach.
- Lynette.
- Ty jesteś Lynette Smith?
- Tak, a coś się stało?
- Szukają cię od lat, ciągle tu się o tobie mówi, kiedy Greg jest wkurzony wiadomo że chodzi o ciebie - wiązała włosy w kucyk.
- Smith? zapytała kolejna.
- Tak, to moje nazwisko...poczekaj ja cię skądś kojarzę...
- Tina Parker...tak siostra Jamesa.
- James bardzo za tobą tęskni, szuka cię, myśli że nie żyjesz - dziewczyna przytuliła Tinę. Zaginęła jakieś paręnaście lat temu, nie wiadomo jak i gdzie była, Parker przewraca całe miasto do góry nogami, aby ją znaleźć. Kobieta jest tu od 12 lat.
- Wiem, jak go spotkasz mogłabyś powiedzieć, że go kocham i tęsknie i będę czekać - miała łzy w oczach jak to mówiła.
- Nie, bo ty mu to powiesz, uwolnię cię i go zobaczysz - pogłaskała ją po ramieniu.
- Nie jestem taka sprytna jak ty, nie wiem czy dam radę.
- Dasz!
- Nadal jesteście razem, pamiętam że tworzyliście wspaniałą parę - zapytała zakładając sweter.
- Nie, już nie...wypowiedziała smutno. Nagle usłyszały huk drzwi, weszli.
- Panienki już się obudziły? - stanął na środku i się śmiał. Wszystkie wzdrygnęły i od razu stanęły na baczność.
- Jeden, dwa, trzy...liczył wszystkie, a następnie doszedł do Lyn. Złapał ją za podbródek.
- Szef jest dumny że udało się mu cię złapać...szarpnął nią.
- Ja nie jestem - pyskowała.
- Jeszcze jedno słowo, a inaczej się policzymy - uderzył ją w twarz. Facet miał dużo siły, był potężny i dobrze zbudowany, przy sobie miał cały zestaw broni, kamizelkę kulo odporną i naboje.
 Dziewczyna złapała się za policzek, nie źle oberwała, jej skóra była cała czerwona, a z ust leciała jej krew. Wytarła czerwona ciecz  z twarzy.
- Boli?! - pluł na ciemnooką - Cholera, pytam się czy boli?!
 Przytaknęła, na odpowiedź nie miała siły.
- Tak ma być! Policzył wszystkich i skierował dziewczynę do szklarni. Produkowali tu narkotyki, jedni z najbardziej znanych na świecie producentów, swoje plony rozwożą wszędzie, nie ma kraju który by ich nie znał.
- Zabierać się do pracy! jeden z ochroniarzy krzyknął.
- Jak tu trafiłyście? Zapytała dziewczyn z na przeciwka.
- Porwali nas, nie które oszukali, umówili się z nimi na spotkanie kwalifikacyjne, oczywiście to było kłamstwo.
- Mnie na złapali jak wracałam późno do domu, miałam na nocną zmianę, w dzień nie mogłam pracować, bo opiekuje się dzieckiem, a teraz nie wiem co się z nim dzieje, jestem tu od paru lat. Zero kontaktu z rodziną - odparła smutno.
- Wyciągnę nas stąd,
- A żeby to było takie proste, te które próbowały uciekać już dawno nie żyją...
- Ja próbowałam się zabić - dodała - życie tu nie ma sensu.
- A ja zaś ciągle mam nadzieje że zobaczę mojego skarba, czekam na ratunek.

Tak jak pisałam dodam bohaterów:


Tina


Greg

Więc to wszystko na dzisiaj.
Pozdrawiam.
Komentujcie itd.
/ bezimienna.


1 komentarz: