niedziela, 20 września 2015

Rozdzial dziewiaty

Samochód powoli wjeżdżał na podjazd. W centrum znajdował się duży dom. W około niego był ogród, zaś oplatał go wysoki mur, miał ok. 3 metry. Na zewnątrz dominowała biel.
Na podwórzu miały miejsce też garaże, wjechali właśnie w jeden z nich. W tym pomieszczeniu znajdowało się co najmniej 10 pojazdów, i to tych najdroższych. Jedne typowo do szpiegowskich akcji, lub do maskowania się, inne do swobodnego jeżdżenia po mieście.
- Już jesteśmy - poinformował Max. Wyglądało to jak jakiś salon samochodowy.
- To ja może zaprowadzę dziewczyny do ich pokoi - zaproponowała Lisa, niebieskooka brunetka.
- Szykowaliście dla nas pokoje?
- Tak, bo musieliśmy być na to przygotowani - odpowiedział szatyn.
 Dziewczyny wyszły z samochodu kierując się za niską kobietą. Stawiając kolejne kroki rozglądały się po budynku. Wkroczyły do głównego pomieszczenia, był to hol. Miała miejsce tam przytulna i ciepła atmosfera. Drewniane meble świetnie współgrały z kremowymi kanapami, zaś w dodatkach królowały kolory jesieni, takie jak burgund czy ciemny turkus, jak i bordo. Każda z poduszek miała swój orginaly wzór, co świetnie ożywiało pokój.
Przyjaciółki weszły po schodach z drewna na samą górę. Dom miał cztery piętra, czyli jak się możecie domyślać był ogromny.
- Tu są wasze pokoje - wskazała na kolejno trzy - jakby co to wołajcie, nie długo kolacja, przyjdzie, poznacie wszystkich i porozmawiamy o zasadach.
 - Dobrze.
Każda poszła do wskazanych pokoi.
Lynette ujrzała wielki, jakże prześliczny pokój. Składał się on z antresoli, gdzie znajdowało się łóżko i komoda, od razu tam weszła. Lekko się zgarbiła, i przysiadłą na mekki materac. Barwa, która dominowała do biel na ścianach, lecz domieszki morskiego i koloru bakłażanu niwelowały mdły efekt.
Amy, dostała lekkie i błękitne cztery ściany, oczywiście nie obyło się bez ciemnych dodatków jakim był granat. W jej kącie można było znaleźć łazienkę i garderobę, podobnie jak u blondynki.
Mięta, ten odcień był u Emmy, połączyli go z amarantem.
 Lyn lekko się uśmiechnęła widząc to wszystko, miło jej było że zrobili coś takiego, lecz jej uczucia są mieszane, wie że musi kontrolować sytuację, bo potem może być za późno.
- Jak ci się podoba? - do pokoju weszła niebieskooka blondynka - oh...przepraszam nie przedstawiłam się, jestem Kate, ja i mój mąż mieszkamy tuż obok, mam nadzieję że efekt mojego pomysłu ci pasuję.
- Pewnie jest cudownie, dziękuję, na prawdę mi się podoba...
- To się ciesze, przyszłam bo teraz jest kolacja, fajnie jak pójdziesz teraz tam ze mną - odparła.
- Tak, oczywiście - przytaknęła.
 Ruszyła za Kate. Po chwili dołączyli do reszty.
Niesamowity widok. Trzynastka ludzi przy dużym stole, którzy się śmieją, są pełni miłości i dobroci, brak tu egoizmu czy rywalizacji, jest jedna wielka przyjaźń.
- A więc jak pewnie wiecie - trzydziestolatka zabrała głos, przywołując bandę roześmianych przyjaciół do porządku.- Lynette, Emma i Amy - wskazywała po koleii na każdą z nich - będą teraz z nami mieszkać i liczę że będziecie dla nich mili.
- Skoro twój mąż pozwolił aby przekroczyli próg tego domu, no to jestem zmuszony - podśmiewał się brunet, Martin.
- Nie mów tak, wiele razy powtarzałem że mnie to postarza...powiedział lekko zdenerwowany Oliver. Otóż małżonek Kate był najstarszy i to jego brali za odpowiedzialnego "tatę" Olivera.
- Dobra a więc może byśmy się przedstawili - zaproponowała Alice spoglądając na chłopaka który siedział na brzegu stołu - zaczynaj - dodała.
- Chwila, chwila nie ma jeszcze Josha - rzuciła najmłodsza Hana.
- Trudno, on zawsze się spóźnia...
- Josha, kto to? zapytała zaciekawiona Lyn.
- Tak, to ten Josh, Josh Cooker. Mieszka tu, wie o wszystkim, od początku wiedział kim jesteś, chronił cię w pracy.
- Okej - powiedziała zdumiona.
- No dobra zaczynaj Tom.
 Każdy po kolei mówił o tym skąd pochodzi, jaki jest i kim jest. W tym momencie blondynka zrozumiała, że tak na prawdę nie ma najgorzej, jest wiele osób którzy jak ona nie znali swoich rodziców, czy byli wychowywani przez rodziną zastępczą. Zaczynając od Toma. On został sam po tym jak jego ojciec zginął, wychowywała go babcia, nigdy nie poznał swojej matki.
Zaraz za nim siedziały dwie prawie że identyczne kobiety, tylko ich ubiór nieco się różnił. Bliźniaczki Sally i Miley. Są ze sobą zżyte bardziej niż jakiekolwiek rodzeństwo. Mając nie całe 15 lat odnalazły gang. Uciekły z domu jako trzynastolatki. Przez dwa lata szwendały się po kraju. Żyły ze spadku rodziców, ale los się do nich uśmiechnął, odnalazły Parkera i od sześciu lat tu mieszkają.
 Martin - kolejny chłopak z przeszłością, złe towarzystwo, problemy z prawem i używki odprowadziły go do takiego stanu że mógł zginąć.
 Lisa, niska brunetka, jej bratem jest Dante, niebywale silnie psychicznie jak i fizycznie rodzeństwo, wychowywane przez różne rodziny, rozdzieleni tuż po urodzeniu, nie mieli pojęcia o swoich istnieniu, dopóki się nie spotkali, wtedy wiedzieli że łączy ich więź.
Hana - szesnastolatka, jest niebywale inteligentna. Uciekła z domowego piekła. Jej brat to sławny Greg z czarnych orłów, ich dowódca. Dlaczego postanowiła odejść? Bo zrozumiała że to zło, ale za razem kocha brata, lecz nigdy mu nie zaufa. Ojciec młodej dziewczyny też nie emanował dobrocią, zawistny i okrutny.
Następna jest Alice, jak już wcześniej mogliście przeczytać, że jest niesamowicie szalona i pełna energii. To nie jest tak że zawsze ma dobry humor, nie niestety, ale ta dziewczyna po mimo tego że zawsze musiała radzić sobie sama nigdy nie powiedziała że jest jej źle, kocha życie i bierze z niego jak najwięcej się da, dziękuję za każdy dzień i czeka na kolejny pełen wrażeń, zrozumiała to dopiero parę lat temu, kiedy omal nie zginęła.
Peter, blondyn, który jednego dnia stracił wszystko. Był lipiec, wakacje pełne beztroski i wolności, ale nie dla niego, chwila a stracił to co dla niego najważniejsze, najgorsze było to że nie mógł nic zrobić.
Max, oaza spokoju i bardzo wrażliwy facet. Romantyk z niego. Co tu dużo mówić, w wieku 12 lat stracił jedyną najbliższą osobę, czyli siostrę, która się nim zajmowała i opiekowała, uczyła wszystkiego, co dobre a co złe, ale tego już niema, nic nie zdoła wypełnić mu pustki po ukochanej siostrze.
 Kate i Oliver są ze sobą od kiedy skończyli siedemnaście lat, potem przyszedł czas na ślub i dzieci, no właśnie, Kate poroniła, ze stresu i strachu jej małe dzieciątko umarło, teraz pozostał tylko smutek i żal, oczywiście nie zapominając o zemście.
Matt, młodszy brat Jamesa, zamknięty w sobie 26 - latek, tajemniczy i bardzo interesujący, ale nigdy jeszcze żadna go nie oczarowała, może to już pora?
 Wszyscy mają swoją historie, wszyscy wychowywali się bez rodziców. W tym momencie się zastanówmy, czy nasze życie rzeczywiście jest takie złe? Są dzieci które nie mają mamy i taty, które straciły brata lub siostrę, które są bite. Płaczemy z powodu niespełnionej miłości, co jest absurdem. Płaczemy z powodu złej oceny. Dlaczego ludzie w tak młodym wieku chcą popełnić samobójstwo? Nie którzy o to życie walczą, dlatego że są śmiertelnie chorzy. A zaś inni chcą je stracić z głupoty, nic nie tłumaczy samobójstwa, nic nie jest piękniejsze od życia.

Czeka mnie ciężki tydzień...
Ale nie o tym.
Podoba się?
Ahh te moje przemyślenia,
Zgadzacie się?
Postanowiłam je dodać do rozdziału.
To było nie planowane, ale chyba jest okej.
Jakoś niedługo pojawi się rozdział 10.
Pozdrawiam.
/ bezimienna.

4 komentarze:

  1. Bardzo wciągnęła mnie ta opowieść :) Świetnie piszesz, czekam na następny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, dzięki :) nawet nie masz pojęcia jak to motywuje :)

      Usuń
  2. Mogę godzinami czytać to co piszesz! :)
    Ptysiablog

    OdpowiedzUsuń