środa, 4 listopada 2015

Rozdzial osiemnasty


Bezradność była przytłaczająca, co jeśli ona nie żyje? Co jeśli się spóźniłem, i po raz kolejny ją zawiodłem?
- Nie trać nadziei, James. - powiedziała Lisa łapiąc za jego rękę.
On tylko się na nią spojrzał, nie powiedział nic, bo nie wiedział co ma mówić. Nie chciał myśleć że już jej nie znajdzie.
Jechali w błogiej ciszy, Amy opierała się o ramię Matta. Sally i Miley patrzyły się na siebie, rozumiały się bez słów. Martin bezwiednie patrzył się przed siebie. Tom i Peter wsłuchiwali się w telefon mając nadzieje że może Kate i Oliver mają coś nowego.
Dante wspólnie z Lisą słuchali muzyki. Parker opierał się o okno, w jego oczach była pustka, smutek którego nie potrafił opanować, chciał płakać, ale nie potrafił.
Byłem pewny że się uda, że plan wypali i że ona będzie już z nami.
- Tam coś jest - powiedział Dante wychylając się.
- Sprawdźmy to...

Lynette

Czułam się już aniołem, czułam jak skrzydła unoszą mnie do góry, jakbym leciała przez świat. To uczucie, jeszcze mi nieznane towarzyszyło mi przez parę chwil, kiedy to zrozumiałam że to sen. Ból powrócił, krew leciała a ja nie mogłam się ruszyć.
Czułam jakby czerwona ciesz już dawno mnie opuściła, jakby we mnie nie było już tej substancji, czułam się pusta i zmarnowana.
Serce przestało już bić, a krew przemieszczać się po każdym skrawku mojego ciała.
Pomyślała, o tym jak jej życie minęło, jak to te dobre i złe chwile minęły i nigdy nie powrócą. Całe życie miała przed oczami, smutki, żale, radość i uśmiech.
Wtem nadjechał samochód, oślepił ją, więc odtworzyła ledwo oczy. Prawie nic nie widziała, poza postaciami które się do niej zbliżały. Poczuła lęk, myślała że to Greg ją odnalazł. Słyszała przytłumione głosy.
- Lynette! Lynette! - krzyknął znajomy głos.
Podbiegł jak najszybciej mógł, złapał za jej ramiona i mocno uścisnął. To było nie kontrolowane, ale bardzo szczere, bo tylko brak kontroli pozwala nam na szczerość.
Poczuła ciepło chłopaka. Przetarła oczy i zobaczyła jego zapłakaną twarz, od razu podbiegli pozostali nachylając się..
James szybko podniósł dziewczynę. Trzymał ją za ramiona patrząc prosto w oczy.
Ich twarze dzieliła mała odległość, pozwalała ona usłyszeć bicie serca. Wtedy liczyli się tylko oni, świat poza nimi nie istniał.
- Bałem się że mogę cie stracić...- powiedział łapiąc za jej policzki.
- Już dawno straciłeś, pamiętasz?
- Nie chce pamiętać, wciąż w to nie wierzę - odparł - Boże Lyn, ty krwawisz, postrzelili cię, szybko wsiadaj do samochodu, Josh musi cię...- dalej już nie słyszała, zemdlała.
Zaniósł ją na tylne siedzenie i położył jej głowę na swoich kolanach. Przytrzymywał jej twarz. Siedział zaciskając pięści i gryząc usta, z jego oczu leciały łzy.
Gdy jej to mówiłem, bałem się. To jest dziwne uczucie, ale się wstydziłem cokolwiek mówić przy niej, w jej ślepiach było widać ogromny żal, wstydzę się samego siebie za to co zrobiłem.
Biegli niosąc ją na ramionach, to był wyścig ze śmiercią. Lyn była na skraju wyczerpania i jej serce przestało bić.
Śmierć była bliżej niż kiedykolwiek.
W wielu miejscach w tym momencie odbywa się wyścig ze śmiercią. W pewnym mieście karetka jedzie tak szybko, że mało co sama nie spowoduje wypadku, dlaczego? Bo walczy o to by jak najszybciej dostać się do chłopczyka który może zasnąć na wieki. W innym kraju miało miejsce tragiczne zdarzenie, pijany kierowca potrącił kobietę w ciąży. Ona była bez winy, ale facet kierujący pojazd miał dwa promile we krwi, teraz pozostają mu tylko długie lata do odsiadki.
Dla nas to może być zwykły dzień, a dla śmiertelnie chorych 24 godziny cierpienia. Ty możesz się śmiać, a ktoś własnie traci najlepszy prezent od Boga.

Jakbym zasnęła na długie lata.
Jakbym spała wieki.
Jakbym odpłynęła na morze wiecznego snu.
Jakbym latała po krainie nieba.
Po krainie wiecznego szczęścia.


Hej.
Dzisiaj wyjątkowo.
Mam chwilkę czasu...
Nie, tak na prawdę to nie mam ochoty patrzeć na naukę.
A tak poza tym słuchałam dzisiaj bardzo poruszającego "wykładu"
chyba tak mogę to nazwać.
Trochę się zmieniło,
ale nie mogłam patrzeć jak nie którzy bez serca podchodzili do tego co słyszeli,
czy ludzie w tych czasach nie mają uczuć?
Jak wypowiadali się na tematy o których zupełnie nie mają pojęcia.
To na tyle.
 Pozdrawiam.
/ bezimienna.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz